Ilu z was ludzie poszłoby na wybory?
Nie pójdziecie, bo nie macie jeszcze takiego prawa, ale ilu z was wykorzystałoby to prawo?
Nie, serio. Wydaje mi się to całkiem ważne w kraju, z którego ludzie uciekają, bo ich przeraża.
W kraju, które byłoby ostatnie na liście "Najwspanialszych państw świata" w "Cywilizacji".
Warto byłoby coś zmienić.
Pech jest taki, że w interesach polityków nie leży np. pozbawienie siebie pensji czy miejsc pracy.
A kurcze... likwidacja senatu, zmniejszenie ilości urzędników... this shit could work.
Zagońcie rodziców na wybory i niech głosują na Krzystka, może coś facetowi uda się zmienić,
bo
"Będzie więcej pracy"!
Nigga please...
EDIT:
Nie wiem czy zauważyliście... ale powinniście już móc komentować. :) Zachęcam
Poszedłbym, ale najpierw posłuchałbym/poczytał w temacie. Traktuję to jak obowiązek.
OdpowiedzUsuńJa bym poszła. I na Krzystka oczywiście, Litwińskiemu "źle z oczu patrzy". I na pewno nie traktowałabym tego jako przykry obowiązek czy coś w tym stylu. To jest coś ważnego dla mojego kraju i najzwyczajniej w świecie chcę w tym uczestniczyć.
OdpowiedzUsuń