piątek, 24 grudnia 2010

Bóg się rodzi! ...ta, jasne.

W jaki sposób niejedzenie mięsa w piątki (w Wigilię również) ma mnie przybliżyć do zbawienia?

A no chyba tylko w taki, że przed Bramą Niebieską stoi Święty Piotr z wagą i wpuszcza do Nieba tylko ludzi, którzy przyniosą ze sobą określoną ilość niezjedzonego mięsa.

Naprawdę trudno mi wymyślić coś rozsądniejszego.

Ho-ho-ho...
wesołego czasu z rodziną, która będzie śpiewać kolędy nie zastanawiając się nad indoktrynacją prowadzoną przez Kościół.

Ten kraj nie upadnie.
Racja.
Przy takiej kolei rzeczy za kilkanaście lat tym krajem będzie rządził ksiądz... pedofil, żeby było milej.

7 komentarzy:

  1. Post jest formą umartwiania, czyli pewnego rodzaju ofiary, którą składamy Bogu. Myślę, że wstrzymywanie się od jedzenia mięsa 2 razy do roku nie jest tragedią, a wręcz tradycją? Popatrz na inne religie, np.: Ramadan, Ci to mają wyrzeczenia. W Polsce i tak często nie przestrzegamy tych nakazów, a co dopiero wstrzemięźliwości seksualnej hahaha. W innych religiach albo takich rzeczy przestrzegasz albo nie wierzysz-PROSTE. Wierzący niepraktykujący xD
    Ksiądz pedofil rządzący państwem? Ciekawie. Też uważam, że jak tak dalej pójdzie staniemy się kościelnym państwem... wtedy emigruję. Bo sama tego niestety nie zmienię, choćbym chciała. Trzeba zaangażowania Nas MŁODYCH, dla których pozostawiona będzie ta poraniona Polska!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, tylko, że masz się wstrzymywać od jedzenia mięsa w KAŻDY piątek + określone święta. To jedno z przykazań kościelnych. Dobry dodatek jest dzisiaj do Gazety Wyborczej, tyle, że już chyba nie do dostania, bo sklepy pozamykane. Ciekawe artykuły o wierze Polaków.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiara to wymysł naszych rodziców. Oni decydują za nas czy będziemy katolikami czy nie.

    Niestety często nie dociera do nich to, że nam się nie podobają założenia kościoła i nie będziemy ich wyznawać.

    a co do postu. nawet katechetki go nie przestrzegają.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli ktoś uważa, że post przybliży go do Boga/bogów(o ile ktoś tam na górze/dole jest) to nie widzę najmniejszego problemu by to robił.

    Inna sprawa, że to rodzice za nas "wybierają" wiarę. Jeśli coś się nam nie odpowiada, to od tego jest rozmowa z rodzicami. W końcu z jakiegoś powodu potrafimy mówić.

    A2

    OdpowiedzUsuń
  5. katolicyzm zakłada, że albo przestrzegasz zasad kościoła i jesteś wierzącym, albo nie i nim nie jesteś . choć nikt głośno o tym nie mówi, nikt nie wytyka nikogo palcem, kościół nie akceptuje określenia 'wierzący niepraktykujący' . to jest jedynie wymysł leniwych i niewytrwałych . nie katolików .
    bycie katolikiem wymaga wyrzeczeń, to wiadomo nie od dziś . wstrzemięźliwość seksualna ma na celu przygotowanie nas do bycia dobrym, bezinteresownym małżonkiem; do niespostrzegania naszego ukochanego/naszej ukochanej jedynie jako obiektu seksualnego . wiadomo, że jest to pewne wyolbrzymienie, ale rozumiemy co mam na myśli .
    post jest według mnie też formą pokazania, że jesteś dojrzałym wyznawcą swojej wiary i nie przypadkowo nazywasz się katolikiem . nie sądzę, aby komuś naprawdę przeszkadzało rezygnowanie z mięsa raz w tygodniu, tylko znów denerwują ciągłe i wszędobylskie ograniczenia . no trudno, idąc do I komunii świętej może jeszcze nie wiedziałeś o co tak naprawdę chodzi, ale będąc bierzmowanym byłeś już świadomy . wiedziałeś, do czego się zobowiązujesz ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Z tym bierzmowaniem to też nie do końca tak. Ja miałem tak, że przestawało mi się podobać w kościele, a w Boga wierzyłem. Chciałem doświadczyć wszystkiego co Kościół może mi zaoferować. I doświadczyłem. Nie poczułem się przez to specjalnie lepszy, ani nic w tym stylu. Potem odeszli rozsądni księża, zostali sami schematyczni. Od tego czasu poszerzyłem też swoją wiedzę, sprawdziłem co o wierze sądzą ludzie, których autorytety szanuję.
    Może jest tak, że idę za nimi, chcę się upodobnić i dlatego uważam, że to wszystko to tylko wielki trick psychologiczny.
    A może to po prostu jest tylko wielki trick psychologiczny i pozostanie tylko trickiem, nawet jeśli opinie autorytetów się zmienią.

    OdpowiedzUsuń
  7. niestety czasami rozmowa z rodzicami na temat wiary jest niemożliwa. Oni niby akceptują to co mówisz, ale i tak twierdzą, że masz wierzyć w to co oni.

    Moi zaakceptowali wersję: wątpiąca. Więcej dopuścić do siebie nie chcą.

    OdpowiedzUsuń