piątek, 3 lutego 2012

Przejście

Wchodzę.
I od progu jak powódź zalewa mnie ta fala. Ciężka jak lawina przytłacza mnie wielka PUPA. Zamykam drzwi i znowu jestem synem tej drugiej strony, ale nie czuję tego. Czuję się jak ktoś obcy. Czuję się jak współlokator.
Uciekam.
Nie mogę tego wytrzymać. Rozbieram się i wychodzę.
I wchodzę.
Zamykam drzwi i jestem gdzie indziej. Dochodzą mnie szmery. Pogłosy z tego drugiego świata. Kuchnię mamy wspólną, więc nasze drogi kiedyś się przetną. Ale nie tak prędko. Nie teraz. Nie za chwilę.
Sączą się gadki zakochanej czternastolatki.
Próbują wejść przez te drzwi nieszczelne. Słuchawki na uszy, Sudanim na mózg.
Spora ulga. Wbrew pozorom - cisza. Wbrew pozorom - spokój. Wbrew pozorom - odpoczynek.
...wreszcie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz