czwartek, 16 lutego 2012

Mamy niezwykły komfort, że żyjemy w czasach, w których nie musimy się martwić o przeżycie. Przeżyjemy. Chyba, że zrobimy coś niewyobrażalnie głupiego lub lekkomyślnego. Wątpię, żeby ktokolwiek z moich znajomych zrobił coś takiego, więc zakładamy, że wszyscy przeżyjemy.

Jako, że nie musimy walczyć o swoje życie możemy się zająć innymi sprawami. Tylko no właśnie... jakimi? Wraz z pewnością przeżycia zabrano nam jakiś cel. Jeden z wielu jakie mogliśmy mieć... ale w zasadzie najważniejszy.

Wygląda zatem na to, że jesteśmy pokoleniem, które powinno zająć się rozwojem intelektualnym i krzewieniem kultury. Długo nie było poważnej wojny, światopogląd się zmienia, styl życia jest zupełnie inny niż 30 lat temu. Działamy więc dla przyszłych pokoleń. To my budujemy świat dla nich. Może to wyjaśnia ten ciężar historii, który nakłada się na nasze barki. Mamy wiedzieć co zrobiły dla nas poprzednie pokolenia... Może o to chodzi. A może mamy być po prostu wdzięczni, że żyjemy teraz, a nie wtedy.

Może takie jest nasze zadanie na nasz czas. Możliwe, ale jakoś nie widzę tego, kiedy rozglądam się chociażby w mojej szkole. Wszyscy jesteśmy zagubieni, uczniowie i nauczyciele. Czuć, że brakuje nam jakiegoś sensu. Działamy w jakiejś takiej rutynie. W zasadzie nie wiedząc czemu to ma służyć i co my właściwie robimy.

Jako młodzieniec, któremu wydaje się, że może wiedzieć o co chodzi mówię: uświadamiajmy się nawzajem.
To jest dobre, pozytywne przesłanie. Niestety nie wszyscy rozumieją potrzebę uświadamianie się. Znamienne są tu dwie sytuacje:

1. Kuba na polskim opowiada o kosmosie, nie wiem dokładnie co, bo siedzę daleko. Nauczycielka wtrąca 3 grosze do dyskusji po czym wieńczy swój wkład słowami "A teraz zejdźmy z kosmosu na ziemię i przejdźmy do lekcji".

2. Kolega na B (anonimowość zachowana) na lekcji historii opowiada o materiale filmowym z parady zorganizowanej w komunistycznej Polsce... nauczycielka historii na to: "B***** cicho bądź". Jak to powiedział drugi kolega "Z całym szacunkiem, on mówi ciekawiej od pani", ale nikt nie powiedział tego głośno... bo ludzie nie rozumieją.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz