...blog z kolei daje poczucie, że się coś tworzy.
Dziwne to uczucie siedzieć przed pustą stroną w dokumencie tekstowym (kiedyś się siedziało przed "pustą kartką", nie mam maszyny do pisania, a ręcznie nie lubię pisać, bo ludzie mają problemy z odczytywaniem moich hieroglifów... ) jeszcze dziwniejsze jest siedzenie przed pustym edytorem tekstu na blogu. To dopiero dziwne.
Ale o ile przy pisaniu, kiedy już w końcu zaczniesz, masz satysfakcję z tego, że coś stworzyłeś, o tyle w przypadku bloga... no fajnie, będzie temat na 5 minut konwersacji. Lepsze to niż nic, ale... yeah... it's like... yeah.
Trudno się myśli o przyszłości.
Udzielam wymijających odpowiedzi, kiedy tata pyta mnie o studia. Wizja mojej przyszłości to w 80% fart i w 20% moja charyzma. To jest takie: "Nie chcę być kolejną cegłą w murze. Czuję, że to nie dla mnie. Chcę być kimś wielkim. Z drugiej strony... może to nie dla mnie". Tylko, że jak nie spróbujesz, to się nie dowiesz :)
Kiedy byliśmy dziećmi, to życie było takie proste. Byliśmy zadowoleni przez większość czasu. Świat wydawał nam się taki piękny, a ludzie wspaniali. Wszyscy byli dla nas mili. Niewiele się od nas wymagało.
Z biegiem lat, to się zmieniło. Przetransformowaliśmy się z takim małych zwierzątek, które żyją z dnia na dzień i nie mają większych planów niż pierwsze lepsze zwierzątko w ludzi, którzy uważają się nie wiedzieć czemu za panów świata, a są tak naprawdę tylko zwierzątkami z większym mózgiem i mogą myśleć o większej ilości rzeczy na raz niż łoś.
Jeśli nie ma żadnego Nieba, ani Piekła, to niewiele znaczyłoby, gdybym się dzisiaj zabił. Nie poszedłbym do Piekła, do którego idą samobójcy.
Swoją drogą, to ciekawe co? Pewnie chodziło o to, żeby ciężko pracujący wierni, którzy są wyzyskiwani, dawali się wyzyskiwać, bo pójdą do Nieba, a jeśli "uciekną" w śmierć, to zostaną potępieni na wieki. UGABUGA bój się Boga!
Ale Boga nie ma (prawdopodobnie). Życie nie ma sensu, a jeżeli ktoś się zabije, to jedyną przykrą konsekwencją (poza faktem, że nie będzie mógł fajnie przeżyć swojego życia, ale taki żulik z osiedla, chyba nie ma już na to za wielkich szans) będzie to, że rodzina i znajomi będą bardzo smutni po jego stracie :( Też ciekawe dlaczego... taka mama ryba ma baaaardzo dużo dzieciaków i ma głęboko, jeśli kilka zginie. A ludzie? A ludzie robią sobie jedno dziecko, do którego się bardzo przywiązują i jest ono ich jedyną nadzieją na przekazanie dalej genów. A jak zginie. Sorry państwa, trzeba było zrobić kilka kopii zapasowych.
Macie świadomość, że życie tutaj nie ma sensu prawda? Jedyne co was tutaj trzyma to wasze aspiracje i ew. ludzie, których kochacie. Ale miłość... miłość też jest związana z doborem naturalnym i chęcią przekazania dalej swoich genów... So it's pointless. Idem siem pociachać.
Szkoda, że nikt mi nie płaci za wkurzanie ludzi.
Gdyby istniała profesja z tym związana, może mógłbym być mistrzem gildii...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz