niedziela, 11 września 2011

WTF MAN?!

"Napisz coś nowego, świat jest taki nudny..."? To brzmi jak moja koleżanka z ławki, której się nudzi na lekcji polskiego... buuu.

Ale ok.

Wiecie jaka jest moja koncepcja na to, dlaczego tak mało dorosłych ludzi czyta (a mało czyta, wystarczy posłuchać ich słownictwa. Nie mówisz "lubiałem" jeśli regularnie czytasz książki.) Dlaczego więc? Bo w szkole musieli czytać lektury. Co w tym strasznego? Przeanalizujmy to zdanie. Jaki zwrot jest w nim najmniej przyjemny.

Nie będą to "lektury", chociaż mnie lektury kojarzą się z czymś co jest nudne. Zdarzają się wyjątki, ale są to wyjątki potwierdzające regułę. A reguła brzmi: lektury są nudne. Ale to nie ten wyraz jest najmniej przyjemny.

Czy może chodzi o "szkołę"? Mało przyjemna... instytucja. Ma jednak swoje plusy.
+znajomi
+przerwy
+jest obowiązkowa tylko przez pierwsze 18 lat życia (sic!)

Wszystko co złe kiedyś się kończy, a szkoła nie stanowi wyjątku. Co nam zatem zostaje?

"musieli"

Zmuszanie kogokolwiek do czegokolwiek zwykle nie przynosi dobrych rezultatów. A nawet jeśli przynosi, to na pewno jest kilka innych sposobów, żeby osiągnąć jeszcze lepsze rezultaty. Często żałuję, że jakaś książka jest moją lekturą. Dlatego, że przeważnie jest nudna i normalnie bym jej nie przeczytał (i tak jej raczej nie czytam... Heniu, przykro mi, ale twoje powieści historyczne... nie przetrwałem żadnej), ale raz jeden żałowałem, że książka była moją lekturą, ponieważ MUSIAŁEM ją przeczytać na czas. Chodzi mi o "Zbrodnię i karę". Jest to chyba jedyna z lektur obowiązkowych, które zdążyłem przerobić, którą przeczytałbym nawet, gdybym nie musiał. A to dlatego, że jest po pierwsze
1. Ciekawa
2. Napisana normalnym językiem, a nie nachalnymi archaizmami... (Heniu... ja cię lubię...)
3. Jest inteligentna w swoim przedstawieniu pewnych życiowych zagadnień.

Niestety... MUSIAŁEM ją przeczytać na czas, to też zanim zdążyłem ją skończyć, dostałem spojla na ryj... buja!

Wracając do pytania z początku, dlaczego tak mało ludzi dorosłych czyta (damn... nawet mój tata ogranicza się do gazet :/) Myślę, że wynika to z dwóch rzeczy:
1. Nie mają czasu
2. Książka kojarzy im się źle. Wolą np. obejrzeć film, który jest prostszy w odbiorze, bo operuje obrazami. Nie trzeba sobie pewnych rzeczy wyobrażać.

Jest tyle ciekawych pozycji, o których można by podyskutować na lekcjach polskiego, bo są o czymś. Mam wydanie "Solaris" Stanisława Lema, na którym Krzysztof Teodor Toeplitz z "Przeglądu kulturalnego" napisał:
"Solaris" (...) za lat pięćdziesiąt czytać będzie można bez zawstydzenia lub, co gorsza, współczucia dla ubóstwa ludzkiej wyobraźni".
Napisał to w roku 1961. Książka zachwyca do dziś. Czemu nie ma jej w spisie lektur?

Czemu "Rok 1984" George'a Orwella nie jest w spisie lektur. Sam sięgnąłem po tę książkę, bo chciałem wiedzieć co miał na myśli Kazimierz Marcinkiewicz niedługo po tym kiedy przestał być premierem, kiedy mówił, że czuje się jakby żył w tej książce. Było to ile? 5 lat temu? Kiedy na 15 stronie tej książki przeczytałem słowo "orgazm" byłem zaskoczony. Szkoła przyzwyczaiła mnie do tego, że książki są grzeczne, ładnie wystylizowane językowo i traktują najczęściej o jakimś ważnym wydarzeniu w historii naszego narodu. Gówno prawda. Najlepsze książki jakie przeczytałem traktowały o codziennym życiu, zawierały wulgaryzmy, a ich stylizacja też nie wszystkim mogła przypaść do gustu (Kurt Vonnegut ma zwyczaj rwania swoich powieści na kawałeczki. Czytasz, czytasz - przerwa, zmiana wątku - czytasz, czytasz -przerwa... itd)

Moi koledzy przeczytali obydwie te książki i byli pod wielkim wrażeniem obu. Nie wiem jaki cel przyświeca osobie tworzącej spis lektur, ale powinna zmienić sposób myślenia, bo sądzę, że chwilowo jest to coś w stylu "Mhm, a "Chłopami" damy im okazję do przeanalizowania uniwersalizmu opisu życia na wsi". No niestety... jeśli ktoś przeczytał chłopów, to naprawdę szacunek się należy, bo czytać o tym jak Boryna jedzie na jarmark, jak Jambroży siedzi w karczmie, jak ksiądz zapierdala przez wieś... brzmi zajebiście interesująco prawda? Założę się, że właśnie pobiegliście do swojej biblioteczki sprawdzić, czy posiadacie w swych zbiorach tę perłę polskiej literatury.

Ech... szkoda gadać. Jeszcze 8 miesięcy i nikt mi już nie będzie kazał niczego czytać...

2 komentarze:

  1. Nie jestem Twoją koleżanką z ławki ...
    Spróbuj "Ludzie jak bogowie" Wells`a i "Colas Breugnon" Rollanda

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie napisałem, że jesteś. Napisałem, że to brzmi jak ona. Spróbuję, zaraz po "Buszującym w zbożu", którego przeczytam po raz drugi, z nadzieją na inny odbiór.

    OdpowiedzUsuń