niedziela, 25 września 2011

Co nas boli, co nam przeszkadza

O co wam chodzi z tym "napisz o tym na swoim blogu, jak tak bardzo ci to przeszkadza"? Mój stosunek do takich odpowiedzi spróbuję zobrazować takim porównaniem:

Wyobraźcie sobie, że jesteście już dorośli i poszliście na imprezę. Na imprezie spotykacie waszego znajomego, który jest statystykiem. Ów znajomy patrzy na młodzież, która wkręciła się na imprezę, żeby sobie popić i zastanawia się głośno "Ciekawe w jakim wieku młodzież zaczyna pić?" a wy mu odpowiadacie "Jezu... to weź ich spytaj, oblicz i uśrednij...". A on to właśnie zrobi... bo on to robi... for a living.

Jako, że ja nie mam jeszcze żadnego zawodu i funkcjonuję jako "uczeń" to tworzę sobie różne "klasy dodatkowe". Taką klasą będzie np. "scenarzysta/reżyser". Taką klasą jest np. blogowanie... "publicysta"? :D

W pełni rozumiem, że nie wszystkim się podoba to co tutaj robię. Nie lubicie sobie poczytać jak wasz rówieśnik rozkminia różne sytuacje (ja np. lubię), nie ma w tym dla was też żadnej funkcji rozrywkowej. That's fine. Tylko, że odnoszenie się z pewną wyższością czy sarkazmem jest w tym momencie idiotyczne. Rozumiem kilka razy na początku odkrycia mojej działalności. Ale po iluś latach?

Ja to właśnie robię. Tym się tutaj zajmuję. Prowadzę dywagacje na różne tematy, które mnie w jakiś sposób dotykają. Jeśli nie jesteś zainteresowany/a, ani nie czerpiesz z tego radochy w stylu: "O ja pierdole jak on chujowo pisze, sprowokuję go... hihi, ale mam ubaw" (która jest trochę prymitywna, ale skoro cię to bawi... nie będę grał w twoją grę, ale miej chwilę radości) to na czym polega twój problem? Jeśli ja nie jestem czymś zainteresowany, to staram się to omijać. Ew. wygłoszę jakiś krótki komentarz, ale szkoda czasu na rozmyślanie nad czymś, co cię nie interesuje...

Chyba, że zazdrościcie mi oglądalności :D W takim razie pochlebia mi to :P

Ale pewnie zarzekniecie się, że nie, nie to nie o to tu chodzi... więc o co?
Wiem, że mam fajnego bloga, ale nie musicie mi przypominać, że mogę na nim publikować.
Ja o tym wiem najlepiej ;)

1 komentarz:

  1. Tak, tak. Napisz na blogu, jak bardzo Ci to przeszkadza albo zwyczajnie załóż sobie klapki na oczy, bo my nie widzimy, to ty też nie masz widzieć. Irytuje mnie to podejście ogółu do komunikatu o zaobserwowanych problemach. Ja tam widzę w pewnych rzeczach niedoskonałości i chcę je aktywnie zmienić (=narzekam), ale rąsie opadają, natrafiwszy na "butną" młodzież. Kłopot jest, a i owszem, ale niech Cię boska ręka broni przed podniesieniem na to własnej kończyny górnej albo/tudzież języka.
    "Nic nie zmieniać, jak jest - jest dobrze" i koniec kurna kropka.
    A ty pisz. Błogosławieństwo i przekleństwo zarazem. Większość umie pisać tylko swoje imię i nazwisko u góry białej kartki, to musi boleć że kogoś stać na więcej.
    Trzeba przyjąć, że ludzie w większości to jednak głupia, bezkształtna masa o wypranych tabloidomózgach i tyle.
    Szkoda tylko, że czasem nas dotyka, co mówią (człowiek istota społeczna), bo nierzadko nie jest to warte nawet emisji dwutlenku węgla do atmosfery dokonanej, żeby wydobyć dźwięk. Jest to bełkot i żałośnie nic więcej.

    Wieszak

    OdpowiedzUsuń