Zastanawiam się jak ludzie, którzy przeczytali wiele książek w swoim życiu, mogli pozostać prości. Dlaczego ich rozmowy, są rozmowami o rzeczach oczywistych, albo nudnych codziennościach? I to nie niektóre rozmowy, ale w ten potok słów jest płytki i nie widać, żeby w którymś momencie się pogłębiał.
Czego to jest kwestia? Książek? Jasne, że czytając Harlequiny raczej nie zwiększa się nasza świadomość świata, ani nie usprawnia się zdolność do refleksji, ale po przeczytaniu wszystkich lektur szkolnych chyba powinno coś zaiskrzyć?
Czy może nie? Czy można jakoś stanąć obok objawienia i pozwolić mu przejść bokiem? Świadomie czy nieświadomie? No dobrze, ale wtedy chyba nie sięga się po książki. Bo jaki sens czytać książkę, jeśli nie ma się zamiaru czegoś z niej wyciągnąć...
A może to kwestia nastawienia? Z doświadczenia wiem, że lepiej mi się czytało książki, na które czekałem, żeby je przeczytać. "Zbrodnia i kara", "Jądro ciemności", "Dżuma". Czekałem aż będą moim zadaniem domowym i faktycznie były to lektury, z których wyciągnąłem najwięcej. Czy to znaczy, że ludzie, którzy mają płytkie rozmowy nie oczekują? Płyną z prądem? O co tu chodzi?
Nie rozumiem.
Ja czytam, bo otacza mnie wiele prostych, czasem nadzwyczajnie głupich osób, to daje mi jakąś wiarę i siłę, że nie stanę się jednym z nich.
OdpowiedzUsuńHa! Pytanie jest inne. Co cię skłoniło do takich przemyśleń?
OdpowiedzUsuńZ książki nie musi płynąć nauka, nie trzeba mieć względem niej oczekiwań. W dzisiejszych czasach, czytanie książek w dobie TV itp. - jest już czymś.
Nastawienie względem czegoś, zawsze ma wpływ. A czego się spodziewałeś?
"Zastanawiam się jak ludzie, którzy przeczytali wiele książek w swoim życiu, mogli pozostać prości. Dlaczego ich rozmowy, są rozmowami o rzeczach oczywistych, albo nudnych codziennościach?" >>>>
Dystans do świata. Może książki pomogły im dostrzec to czego inni nie widzą - prostota życia, to, że do szczęścia nie trzeba wiele. Zresztą tak na prawdę co do samego szczęścia, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Może i tak, ale myślę, że inaczej wygląda człowiek, który jest zdolny do głębszej refleksji, ale cieszy się prostymi rzeczami, a inaczej człowiek prosty. Mam wrażenie, że ja mam do czynienia z tym drugim rodzajem... ale z drugiej strony, może po prostu siedzę w złym miejscu.
OdpowiedzUsuń