wtorek, 26 czerwca 2012

Nocne rozdrażnienie

Dwie godziny już próbuję zasnąć.
Toczę się z jednego boku tego łóżka na drugi i nic. I kurwa nic. Musiałem się tak kurwa rozregulować no... ja pieprze.

Dlaczego akurat w nocy mój umysł musi tak błądzić. Nie myśl tyle gnojku, odpocznij! ;(

I chuj. Wstanę, będę nie wyspany... argh%$@$^!&*(&(~

Czy, żeby w końcu skończyć jakiś film znowu muszę wziąć max 3 osoby, o których wiem, że przyjdą i nakręcić go w jeden dzień? Chyba tak...

wtorek, 19 czerwca 2012

Ciąg myślowy

Zastanawiam się jak ludzie, którzy przeczytali wiele książek w swoim życiu, mogli pozostać prości. Dlaczego ich rozmowy, są rozmowami o rzeczach oczywistych, albo nudnych codziennościach? I to nie niektóre rozmowy, ale w ten potok słów jest płytki i nie widać, żeby w którymś momencie się pogłębiał.

Czego to jest kwestia? Książek? Jasne, że czytając Harlequiny raczej nie zwiększa się nasza świadomość świata, ani nie usprawnia się zdolność do refleksji, ale po przeczytaniu wszystkich lektur szkolnych chyba powinno coś zaiskrzyć?

Czy może nie? Czy można jakoś stanąć obok objawienia i pozwolić mu przejść bokiem? Świadomie czy nieświadomie? No dobrze, ale wtedy chyba nie sięga się po książki. Bo jaki sens czytać książkę, jeśli nie ma się zamiaru czegoś z niej wyciągnąć...

A może to kwestia nastawienia? Z doświadczenia wiem, że lepiej mi się czytało książki, na które czekałem, żeby je przeczytać. "Zbrodnia i kara", "Jądro ciemności", "Dżuma". Czekałem aż będą moim zadaniem domowym i faktycznie były to lektury, z których wyciągnąłem najwięcej. Czy to znaczy, że ludzie, którzy mają płytkie rozmowy nie oczekują? Płyną z prądem? O co tu chodzi?

Nie rozumiem.

piątek, 15 czerwca 2012

O dobrym siusiaku

Jaka piękna strona, mmmmm... taka biała i kształtna. Mam ochotę delikatnie muskać ją słowami, a potem postawić na niej kropkę. O tak.

Czy dzisiaj jest dobry dzień na czytanie? Od cholera wie, jak długiego czasu nie byłem w stanie zebrać się do poczytania. Czy dzisiaj jest moment by przerwać ten impas i skończyć rozpoczęte lektury?
A może zacząć kolejne opowiadanie? Czuję wenę, wena all aroud me.

Jeśli nie czytaliście mojego ostatniego opowiadania, to zapraszam, można to zrobić tutaj

A może skończę jakiś film... a może wyjdę, a może mecz... a może kurwa pościelę to łóżko.

"- K**** o czym myślisz?
- O dobrym siusiaku :3"

Tak się rodzą legendy.

piątek, 8 czerwca 2012

Nudne sceny się wycina

Gdyby ktoś chciał, żeby jego życie było bardzo filmowe, musiałby wyciąć ze swojego życia wszystkie nieciekawe momenty... a przynajmniej te, w których nic się nie dzieje. Kiedyś reżyserzy nie pokazywali nam pobytu bohaterów w łazienkach (chyba że rozgrywała się tam scena miłosna), jedzenia posiłków (chyba że jedli rozmawiając o czymś ważnym), ani innych, rutynowych czynności. Filmy są ciekawe, bo bohater ma w nich jakiś cel, do którego dąży. Jego życie kręci się wokół jakiegoś zadania.

Teraz trochę odpuszczono. Poza filmami, w których to oglądamy jak facet ścina drzewo, jedzie do miasta, wraca z miasta i znowu ścina drzewo, a w międzyczasie coś tam je, mamy też sikających bohaterów (wystarczy obejrzeć jeden z odcinków Californication)...

O czym ja kurwa piszę? o.O

Kiedy sobie myślałem, żeby napisać to co napisałem, to myślałem, że mam w tym jakiś cel... że nie będzie to kolejna niewiele wnosząca notka. A tu taki siusiak. dobry :) Napisałem o dobrym siusiaku ;)

Paweł lamusie, poświęć dzisiejszą noc i dokończ to pieprzone opowiadanie, które wyżera ci rozum. Potem je najwyżej milion razy poprawisz. Spoko, spoko.

Words... don't come easy, to me.

czwartek, 7 czerwca 2012

Tytuł powinien być chwytliwy

Mijające dni, zbliżający się deadline, jakaś wizja i brak pomysłu jak przelać ją na... coś co mogłoby być papierem, gdyby drukarka funkcjonowała.

Stuk, stuk, stuk... lubię ten dźwięk, ale jakoś nie potrafię się wpasować w te wytyczne. Ba... i bez wytycznych nie mogę się wpasować. Piszę i nie kończę, bo gówno, które potem okazuje się być fajne.
To jest najgorsze. Nie lubię siebie za to... za zbyt szybkie określanie czy coś jest dobre czy nie... a raczej za zbyt szybkie orzekanie, że jest złe.

Mści się to na mnie, oj mści... i przy robieniu filmów i przy pisaniu. Niech cię szlag, przeszły-przyszły Pawle.

Stworzyłem sobie szkielet w nadziei, że będę w stanie go skorygować i wypełnić mięśniami... nie wiem czy starczy miejsca na skórę.

Dlaczego szkoła zniechęciła nas do poezji? Nasze codzienne dialogi są bardziej poetyckie niż nam się wydaje. Patrzcie na Gota i jego "po stokroć" dręczenie telefonu.

Leżą dookoła ksiązki, których nie czytam... i dlaczego, pytam, dlaczego chce mi się robić coś konstruktywnego dopiero, gdy zapadnie zmrok... Poproszę oświetlenie z późnej zimy na jakiś tydzień, ale zostańmy przy tej temperaturze.

wtorek, 5 czerwca 2012

Wybaczcie, będę trochę śmiecił

Parująca herbata przypomina mi o tym, że czas upływa... a wena stygnie... czy jakoś tak.

Dzieci, dzieci... dzieci schodzące poniżej gruntu... Jaś i Małgosia szli do chaty na kurzej łapce, ale ktoś tam spotkał Bazyliszka w podziemiach... nowy potwór? Dwójka czy więcej? Może połowę uśmiercę...

ciszej Zakk, ciszej...

herbato pomóż...

...czy ja naprawdę muszę to wszystko pisać... tak panie, wtedy łatwiej ci przejść do właściwego pisania... aha.

Tak bardzo od dupy strony

Blah, blah, blah... piszę, żeby wprowadzić się w twórczy trans, podczas gdy czekam aż zagotuje się woda na mój ryż.
Jedzenie, po co nam one... tylko rozprasza, trzeba je robić... ech...

Okej... zjawisko, którego nie rozumiem. Fani Miszcza Painta, skąd się oni biorą o.O Dodaje tam rzadko (ale jak już, to konkretnie B-)), reklamy praktycznie żadnej... poczta pantoflowa?
Jak wy mnie znajdujecie ludzie? Co was ciągnie... mityczne siły...

Przepraszam, za nieskładność i niską wartość merytoryczną ostatnich wpisów, ale próbuję się skupiać na innych, bardziej... wymownych? namacalnych? formach twórczych...
bądźcie cierpliwi... dobre posty pewnego dnia nadejdą... ale jeszcze nie dzisiaj.

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Gdzieś pomiędzy nicością, a popcornem

Dzień dobry, złapałem slow-motion.
Nie wiem czy to efekt kaca (czego?) czy spania w dzień, ale mam uczucie, że albo stracę dzisiaj, albo zrobię coś wielkiego (chyba kupę czaisz...).

Jak wygląda człowiek, który coś robi? Często się jakoś wyróżnia. Zapuszczę sobie brodę jak Iron&Wine, albo Fitzsimons i będę nakurwiał po mieście :D (edytujący Fiyo: cholera, nie pamiętam robienia tej emotki)

A ludzie będą patrzeć i mówić...
-Pa, ten coś robi
-Ta, w koszuli popina, pewnie pisarz

I wreszcie zrozumiałem co miał na myśli Lech Roch, kiedy mówił "na rowerze samochodem" - "Co kurwa Corsa zajebista nie?"