Ach... znacie to przyjemne uczucie spełnienia, kiedy kończycie czytać książkę, zamykacie okładkę z drugiej strony z poczuciem jakiegoś wzbogacenia. Jakby czegoś wam przybyło. Mądrości? Umiejętności? Expa?
Książką, która tym razem przyczyniła się do takiego mego poczucia było "451° Fahrenheita" Raya Bradbury'ego. Science-fiction, o świecie, w którym zabronione jest czytanie książek właśnie. Interesująca lektura, tym bardziej, że kończy ją dosyć ciekawe posłowie autorstwa Marka Oramusa, z którego zaraz pozwolę sobie zacytować kilka co lepszych fragmentów.
Sprawa, która jest jednak dla mnie punktem wyjścia do napisania tej notki, to publikacja książki mamy Magdy (tej co to z kocyka wypadła, czy została wypuszczona, nie wiem, nie śledziłem) pod tytułem "Wybaczcie mi", która to książka, nie będzie sprzedawana w empikach, po protestach klientów. Całą sytuację przybliża i komentuje na swoim blogu Kominek (myślę, że znana postać, a jak nie to link jest tutaj:
http://www.kominek.tv/2012/04/ilu-potrzeba-polakow-aby-wycofac-biblie-ze-sprzedazy/#more-3758 ). Komentuje ku mojemu zdziwieniu dosyć naiwnie, oczekiwałbym jednak więcej od najbardziej znanego, z tego co mi mówią koledzy, polskiego blogera.
Kominek ów zastanawia się dlaczego empik postanawia wycofać się ze sprzedaży książki. I czy gdyby zebrała się odpowiednia ilość osób, to zaprzestałby również sprzedaży Biblii, a także innych książek, którymi autorami byli najwięksi zbrodniarze ludzkości jak Hitler czy Stalin. Różnica między "Wybaczcie mi", a np. "Mein Kampf" (z którym zresztą chciałbym się zapoznać, czego nie mogę powiedzieć o książce... pani Katarzyny bodajże) jest taka, że czytając twór człowieka, który przyczynił się do wymordowania milionów żydów oraz przedstawicieli wszystkich innych nacji, możemy zobaczyć ten umysł. Możemy poznać tok rozumowania, który przyczynił się do podjęcia przez niego takich, a nie innych decyzji, możemy zobaczyć techniki manipulacyjne, jakich używał, żeby przekonać do siebie ludzi (jak to ktoś powiedział, chyba żartobliwie, jak to jest, że niski, ciemnooki brunet przekonał cały naród, że ideałem człowieka jest wysoki, niebieskooki blondyn... o czymś to świadczy). Czego za to dowiemy się o człowieku czy życiu z książki kobiety, która upuściła swoje dziecko? Hm... jak to jest jak zabije się dziecko? Jak zarobić na śmierci swojego dziecka? No przepraszam, ale dla mnie ciągnięcie tej sprawy jest po prostu zbijaniem kasy na nieszczęściu. Dziwię się, że ludzie tak długo potrafią się temu przyglądać.
Gdzie jest Madzia? Rodzina milczy, matka mówi, Rutkowski wkracza do akcji, Rutkowski znajduje ciało, jednak nie, to tylko ubranko, matka się przyznaje, ojciec nic nie mówi, ojciec przerywa milczenie. A w międzyczasie dostali pieniądze za wywiady, słyszałem, że mieszkanie (nie wiem dlaczego) i generalnie robią dużo szumu, mimo, że sprawa nie powinna na to pozwalać.
To trochę tak... a nawet bardzo tak jak ze Smoleńskiem. Samolot spadł. Zginęło 96 osób. Wielka tragedia, nie przeczę, to jest wielka tragedia. Ale nagle w kioskach (podkreślam W KIOSKACH, czyli łatwiej dostępne niż w księgarniach) pojawiły się książki o tym wypadku (gdzie jeszcze niewiele w ogóle wiadomo), albumy z parą prezydencką, jeszcze więcej książek, artykuły, więcej albumów, no po prostu szał straszny. Ktoś się na tym nieźle przypuszczam obłowił. Na śmierci 96 osób. Może napisał potem poradnik pt.: "Jak zarabiać na śmierci", który przeczytała pani Katarzyna i wzięła sobie porady do serca.
Ok, czas na cytat
"Totalitaryzm zawsze jest ciekawy z powodu form, które dla zmyłki przybiera. Jego natura, jego sedno pozostają wszędzie takie same: kłamstwo plus zbrodnia, o, zbrodnia koniecznie, bez tego nigdzie się nie obeszło. ale i kłamstwo jest nieodzowne do zalepiania umysłów, do mącenia w głowach. Ksiazka przeszkadza kłamstwu, uczy jak je wykryć, demaskuje je i obnaża - czyli właściwie jasne, czemu tyran musi ją uznać za wroga. W "Fahrenheicie książki prawdopodobnie były ostatnią zaporą na drodze szalejącej syntetycznej kultury, jaka i u nas zaczyna dominować. Ale tu, w naszej rzeczywistości, do sprawy podchodzi się o ileż sprytniej: nie likwidacją książek zapewnimy synturze zwycięstwo (syntura - skrót Lema od syntetyczna kultura), tylko ich nadmiarem, natłokiem, tak by w powodzi gówna, tym tylko podobnego do literatury, że z papieru i oprawne w okładki, utonęły rzeczy naprawdę wartościowe. U Bradbury'ego trzeba wyrzeźbić wartości przez zniszczenie co do jednego ich materialnych nośników. U nas robi się to przez zatopienie, zalanie chłamem. Jak chłamu będzie mnóstwo, a wartości mało, każdy sięgnie po chłam - z lenistwa, braku orientacji albo dla prostych reguł statystycznych."
Chciałbym zakończyć ripostą, która nasunęła mi się kilkadziesiąt minut po dyskusji o książce o Magdzie i wystąpieniom w celu wycofania Biblii. Zdanie Kuby (cholera, znowu Kuba) brzmiało mniej więcej: "Dla ateisty obie książki powinny mieć podobną wartość."
Otóż nie, bo kultura Europejska opiera się na Biblii i nawet jeśli nie wierzyć w jej świętość, to trzeba uznać jej wagę i fundamentalne znaczenie dla naszej kultury i historii. "Matrix" bez odniesień do Biblii nie byłby takim zajebistym filmem, żeby posłużyć się takim powszechnie znanym przykładem.
Dziękuję wszystkim, którzy zostawiają komentarze na blogu (szczególnie te miłe). Można znaleźć prostą zależność między przychylnymi odpowiedziami, a pojawianiem się kolejnych wpisów. Pozdrawiam wszystkich czytających ;)
Odnośnie wzbogacania się na nieszczęściu, nawet w najbardziej chamski sposób. Wartym chyba przypomnienia przykładem był bardzo podobny szum i chęć zbicia kasy na śmierci Jana Pawła II, masa książek, albumów, mnóstwo, ale to mnóstwo gówna w sklepach. Może Polacy po prostu tak mają? I czy aby tylko my? Pieniądz rządzi światem i chyba tyle.
OdpowiedzUsuń"Pieniądz rządzi światem i chyba tyle" zawsze tak było, jest i będzie. Chociaż przyznaję wcześniej nie zastanowiłam się nad tym, ile pieniędzy zarabiają ludzie na cudzych tragediach i dopiero po przeczytaniu Twojego wpisu zauwazylam, ze tak bylo zawsze, niezaleznie od tego jaka tragedia miala miejsce, to straszne.
OdpowiedzUsuń+ moglbys napisac cos o muzyce? ;) chetnie bym przeczytala.
"Mein Kampf" to niesamowicie wartościowa pozycja. Jeśli chcesz to mam wersję w pdfie na kompie. Dodatkowo mam trwający prawie 4 godziny dokument - "Mein Kampf - Anatomia Hitlerowskiej Zbrodni". Jeśli weźmiemy pod uwagę taki stan rzeczy to możesz mi podrzucić pendrive'a, a "Mein Kampf" będzie Twoje i gdy zamkniesz po przeczytaniu PDF readera to ogarnie Cię to samo uczucie co po "451° Fahrenheita".
OdpowiedzUsuńTeż już mam w pdfie, ale dzięki ;)
OdpowiedzUsuńO zarabianiu na cudzym nieszczęściu zostały napisane "Zbuki". Autorką jest Natasza Socha. Książka ma dość specyficzne poczucie humoru, ale w mojej opinii warto ją przeczytać. :)
OdpowiedzUsuń