"No Paweł, jak tak się nad tym zastanowić, to masz całkiem filmowe życie. Udało ci się"
~Zgadnijcie-kto
Coś w tym jest... gdyby wyciąć wszystkie nudne fragmenty i zmontować te, o których się mówi nawet kilka miesięcy po, to faktycznie. Całkiem filmowo. Tylko, że to jakiś dramat... komedio-dramat ewentualnie. Chyba, że żarty wylecą podczas montażu.
Chciałbym nakręcić film, w którym uda mi się zawrzeć te emocje. To byłby taki całkowicie mój film. Spokojna narracja, trochę żartów, trochę prawdy, jeszcze trochę żartów, spokój i wyciszenie. Lubię takie filmy. Tak naprawdę rzadko szukam w kinie ucieczki. Oglądam dużo blockbusterów, które mają na celu odwrócić moją uwagę od problemów dnia codziennego, ale jednak bardziej cenię sobie filmy, w których autorzy podejmują próbę przekazania czegoś o życiu. To bardziej rozwijające...
Nie mam pomysłu na zakończenie dla tego posta. W ogóle jakiś taki bez pomysłu jest on.
Bohater odchodzi środkiem ulicy, tyłem do kamery. Kamera oddala się, ukazując bezmiar pustkowia, w którego stronę zmierza bohater. Zatrzymuje się ukazując horyzont i bohatera, który jest teraz tylko małym, poruszającym się punktem w rogu ekranu. Obraz znika.
Wystąpili
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz