czwartek, 15 marca 2012

O ograniczeniach i prześciganiu siebie

A tekstem wszech czasów zostaje, "ale ja się na tym nie znam" (z dopowiedzeniem "więc mówię co bądź" - genialne, genialne)

Jak często słyszycie, że "ktoś się na czymś nie zna"? Najczęściej mówią to starsi, aczkolwiek nie muszą być bardzo starsi, dlaczego nauczyciele często proszą uczniów o pomoc przy sprzęcie multimedialnym. Bo pewnie się na tym nie znają. Ok, też nie znam się na wielu rzeczach, ale wiem jedno.

To, że się na czymś nie znam, nie oznacza, że nie mogę tego zrozumieć. A na pewno mogę podjąć taką próbę.

Natomiast ci, którzy używają takiej wymówki najczęściej takiej próby nie podejmują. Powodów może być kilka. Oto najbardziej prawdopodobne według mnie:
1. Są leniwi. Podjęcie próby zrozumienia czegokolwiek wymaga skupienia i wysiłku umysłowego. Nie każdy to lubi i jest chętny poświęcić chwilę na myślenie, więc często zasłaniają się brakiem umiejętności, wiedzy.
2. Mają poważny problem z umiejętnością logicznego myślenia. Rozpracowanie każdej rzeczy jest możliwe. Wymaga tylko odpowiedniej ilości czasu i logicznego myślenia, ew. wiedzy pozyskiwanej z zewnątrz. Ale przy prostych kwestiach technicznych można się zdać na siebie z niezłym skutkiem.
Pomyślmy o tym tak. Kiedyś człowiek nie był w ogóle edukowany, nie miał żadnej wiedzy o otaczającym go świecie, a jednak potrafił stworzyć koło, ogień, czy maszynę do robienia waty cukrowej (nie wiem skąd to skojarzenie), a ty mi mówisz, że nie znasz się na komputerze i dlatego nie możesz odpalić filmiku na YouTube'ie? Naprawdę? -.-

Ludzie zbyt często się poddają, a zbyt rzadko podejmują próbę zrozumienia czegoś. Ba, nawet kiedy ktoś prezentuje im wiedzę, nie zawsze potrafią ją później wykorzystać. Co z tego, że masz informacje jak coś zrobić, skoro możesz wezwać młodszą osobę, która to zrobi. Nie nauczysz się, ale będzie zrobione... co z tego, że zawsze będziesz w ten sposób zależny/a od innych.


Co do prześcigania siebie... hm... boli mnie to, że najlepsze według mnie opowiadanie, jakie napisałem powstało nie wiadomo kiedy, pod wpływem nie wiadomo czego (obstawiam, że ktoś mnie nie zaprosił na urodziny i było mi z tego powodu źle). A jednak... prozaiczny powód, a takie zacne opowiadanie... weno! Gdzie jesteś gdy cię potrzebuję?! Kiedyś cię znajdę... znajdę, cię... a póki co poczytam "Dżumę", może tam się schowałaś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz