Czasem się zastanawiam do kogo piszę. Raczej nie piszę do tych, o których piszę. I tak nic by z tym nie zrobili... prawdopodobnie. Niby adresuję te posty mojemu otoczeniu, ale odnoszę wrażenie, że rozumie je jakaś bardzo mała grupka. Nie wiem... tylko oni potrafią przeczytać moje posty z dystansu? Nie biorąc ich do siebie? Próbując znaleźć w nich jakiś sens, a nie nagonkę? Przecież ja nie piszę tego wszystkiego, żeby na kogoś wjechać. Ja to piszę po to, żeby uświadomić sobie i komuś kto to czyta jakieś zależności istniejące w świecie. Myślę, że to ważne. Przynajmniej dla mnie.
No, ale właśnie.
Czytanie ze zrozumieniem okazuje się być trudną umiejętnością. Interpretowanie tekstów też. Nie wiem czy zdajecie sobie z tego sprawę, ale te wszystkie analizy utworów literackich nie biorą się z dupy. To nie jest tak, że autor napisał jakieś zdanie, bo po prostu mu dobrze brzmiało, a nauczyciel/ka wyciąga z niego jakieś nieistniejące sensy. Może się tak zdarzyć, że ktoś nad interpretuje, jasne, ale jeżeli jest jakaś luka, jakieś puszczenie oka do czytelnika, jakiś motyw, symbol, to raczej został on użyty po to, żeby właśnie zaznaczyć, że w tym zdaniu jest jakiś głębszy sens, który należałoby znaleźć. Poza tym. Autor tworzy swoje dzieło w jakimś stanie emocjonalnym. Odbiorca często nie jest w tym samym stanie (chociaż jeśli chodzi o analizę szkolną, to akurat można dobrze wyczuć melancholię, smutek, irytację, depresję i tym podobne emocje) dlatego musi odkryć w jakim stanie znajdował się autor, żeby móc przez pryzmat tego stanu odczytać utwór.
Np. dlaczego Paweł napisał powyższy post. Mamy tam wytłumaczenie analizy literackiej. Dlaczego? Czemu akurat teraz? Być może powodem był (jak możemy przypuszczać znając biografię autora) ból głowy i poirytowanie pierdoleniem bliskich mu ludzi oraz faktem, że nie może się dogadać z otoczeniem, ponieważ brakuje między nimi wzajemnego zrozumienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz