Dzisiejsza notka zainspirowana będzie działalnością społeczności portalu Filmweb.
Współczesne kino jest dosyć proste. Stawia na klarowność, jeśli tworzy jakąś tajemnicę, to zwykle wyjaśnia ją w zakończeniu. Jeśli tego nie robi, niektórzy widzowie są zawiedzeni. A jednak są ludzie, którzy w tych klarownych ramach próbują jednak upleść jakąś intrygę. Kreują teorie, których celu w zasadzie nie rozumiem. W zasadzie nie rozumiem z czym ludzie mają problem przy odbiorze filmów.
Wiele problemów przyniosła "Incepcja". Christopher Nolan zakończył film sprytnym zabiegiem, nie mówiąc nam wszystkiego. Zakończenie otwarte. I faktycznie widzowie podzielili się na dwa obozy. Co mnie osobiście zaskoczyło, to nawet moja mama miała odmienną opinię od mojej. Moja opinia wynikała z faktu, że czasem nabieram dystansu do filmu, na chwilę wychodzę z opowiadanej w nim historii, by docenić kunszt jego twórcy. Toteż gdy pierwszy raz oglądałem zakończenie "Incepcji" zaśmiałem się, gdyż było to zagranie, absolutnie zgodne z duchem filmu. Nie muszę nawet mieć racji, żeby czerpać z niego przyjemność. Dziwią mnie ludzie, którzy muszą oglądać ten film kilka razy, żeby go zrozumieć.
Ale "Incepcja" to pikuś, w porównaniu z tym co znalazłem na forum filmu "Pulp Fiction" Quentina Tarantino. Słynna walizka. Co w niej jest? I tu znowu warto docenić pomysłowość Tarantino, który pozwala każdemu z osobna zdecydować, co by tam umieścił. Wszystko fajnie, ale niektórzy chyba przekombinowali:
http://www.filmweb.pl/film/Pulp+Fiction-1994-1039/discussion/D%C5%82ugo+zastanawia%C5%82em+si%C4%99+co+znajduj%C4%99+si%C4%99+w+walizce...+i+doszed%C5%82em+do+wniosku%2C+%C5%BCe...,1414574
Ostatnio byłem na filmie "Kod Nieśmiertelności" - polecam, dobra hybryda kina akcji i sf. I znowu. Jako, że w filmie mamy do czynienia z wydarzeniami nierzeczywistymi, bazującymi na realnym świecie, ale interpretującymi go na swój sposób, to przyjmując taką konwencję, bez problemu zaakceptujemy zakończenie. No i właśnie. W czym tkwi problem? Dlaczego niektórzy ludzie muszą znaleźć odpowiedź na wszystkie pytania, nawet jeśli odpowiedź została podana? Nie akceptują konwencji? Muszą mieć swoje, racjonalne wytłumaczenie? Proste do pojęcia? Mniej komplikacji? Mniejszy mindfuck? O co chodzi?
Albo "Wyspa Tajemnic". Zakończenie łopatologicznie wyjaśnia sprawę. No... może nie łopatologicznie, bo znalazłaby się jedna, malutka, tyci-tyci luka, dzięki której można by snuć przypuszczenia odnośnie zakończenia. Ale luka istnieje tylko pod warunkiem, że ktoś wyszedł do kibla kiedy leciał film... tak na oko z jakieś 5 razy. Ale nie. "Otwarte zakończenie" "dowolna interpretacja". Ja rozumiem. Niektórzy ludzie nie lubią zaskoczeń, zwrotów akcji, które wywracają historię opowiedzianą w filmie o 180 stopni. Ja to rozumiem. Rozumiem, że można nie lubić takich rozwiązań, ale nie rozumiem dlaczego niektórzy nie widzą tego, co przekazuje twórca. Czasem reżyser puszcza widzowi oczko, a ci niepojętni myślą, że mu paproch wpadł. Noż kurna!
Zrobię taki film, który będzie bardzo poplątany i ci którzy wyłączą myślenie się nie połapią. Nie można obniżać poprzeczki, bo to czysty regres. Widza trzeba sobie wykształcić. A jak nie kuma, to niech znajdzie sobie inne kino, które będzie lubił i rozumiał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz