piątek, 23 grudnia 2011

Pierdoleni hipokryci

Chciałem nawiązać do wczorajszego dnia. Pierwszy raz od co najmniej 6 lat w naszej szkole odbyły się jasełka i konkurs kolęd. Okazało się, że ma to być nowa tradycja naszej szkoły. Moja twarz kiedy to ogłoszono: O.O

Nie chodzi mi o to, że jest to trochę nielogiczne zważywszy na to, że im wyższa klasa tym mniej osób uczęszczających na lekcje religii. Przyjmijmy tu lekcje religii jako wyznacznik zasadności takich wydarzeń. O ile w pierwszej klasie liceum ta liczba mogła być nawet spora, to w trzeciej jest to raptem kilka osób, czasem mniej niż jest wymaganych do prowadzenia zajęć.

Oczywiście przyczyny są różne. Często jest to po prostu lenistwo, albo chęć oszczędzenia czasu. Innym razem jest to inna wiara, bądź brak wiary. Czego byśmy nie podali, może być to równie dobrze nasz argument przeciw uczestniczeniu w takich wydarzeniach jak jasełka. Nawet jeśli pominiemy argumenty wyznaniowe, to organizowanie takich wydarzeń jest bezsensowne pod względem czysto logistycznym.

Dlaczego apele w szkołach nie powinny trwać dłużej niż godzina? Bo jeśli będą trwały dłużej, to uczniowie się zwyczajnie znudzą. I nie ważne ile elementów "części artystycznej" tam wepchamy. Przecież nawet Przegląd Artystów Szkolnych jest nudny! A dyrekcja i grono pedagogiczne, jakby na przekór stawia sobie cel: utrzymać uczniów na sali przez 2 godziny we względnym spokoju. Przecież to niewykonalne! Szczególnie, że sposób jest też niezbyt rozrywkowy. Widzieliśmy ten zapał z jakim uczniowie wychodzili odśpiewać kolędy. Entuzjazm bił ze sceny!

Co do samych jasełek. Podziwiam księdza, który najwyraźniej napisał to... przedstawienie? Nie wiem do końca co to miało być. Wnioskuję, że to on jest autorem, bo stał z boku ze scenariuszem i cieszył michę. Jak można mieć tak ograniczony pogląd na świat. Zacznę od hitu jakim było zdanie "Komp to takie urządzenie, na którym można grać w różne fajne gry, przechodzić poziomy i zabijać". Najwyraźniej księdza przygoda z grami zakończyła się w momencie kiedy podejrzał jak jakieś dziecko gra na pegazusie. No nie potrafię sobie tego inaczej wytłumaczyć. Chyba, że jedyną grą w jaką grał był Wolfestein 3D. Przeraziła go brutalność tej gry (mój Boże, przecież tam można było zabijać psy!) i postanowił przywołać to traumatyczne wydarzenie w swoim zajebistym dziele.
Nie chce mi się nawet zaznaczać, że gry w większości już na tym nie polegają, a poza tym granie przynosi wiele korzyści: od nauki języków, po poprawę zdolności manualnych i refleksu.
Wolałbym bardziej skupić się na genialnym przekazaniu filozofii chrześcijańskiej. Bóg jest miłością. Tylko miłości od ciebie oczekuje. Masz jednak wolną wolę i możesz wybrać. Ale jeśli wybierzesz coś innego niż miłość do Boga, to żegnaj raju witaj piekło. A Ewa nie popełniła grzechu. Nie, nie... to nie był grzech, to był jej wybór, którego konsekwencje musiała ponieść. Ja nie wiem czy to ja jestem tak ograniczony i widzę to tylko jako "albo wybierzesz, to co ja chcę, albo wpierdol", albo to myślenie księdza jest szczelnie zamknięte w jakieś ciasne ramki i on nie potrafi tego zauważyć, mimo że sam o tym mówi.

Co jest takiego w systemie edukacji, że jak ludzie trochę w nim posiedzą, to zapominają o tym, że pracują z ludźmi. Nie chodzi mi tu tylko o dyrekcję, ale też o nauczycieli. Zadają na święta, wierzą, w dobre intencje uczniów, wierzą w to, że uczniowie chcą się uczyć i naprawdę obchodzi ich matura. To wszystko jest jakieś odrealnione. Okazuje się chyba, że ciągłe wpajanie tej samej wiedzy zabija wyobraźnię i ci, którym się to zdarzyło nie potrafią sobie wyobrazić świata innego niż ich własny, ani ludzi, którzy mogli by nie być zainteresowani tym światem.

To wszystko jakieś chore. Cieszę się, że to mój ostatni rok w tej szkole. Skończę ją i wypieprzam stąd, bo moje zdrowie psychiczne jest już na wyczerpaniu.

4 komentarze:

  1. Czy ksiądz się uśmiechał, tego nie widziałam dokładnie. Sądzę, że raczej znalazł scenariusz przedstawienia gdzieś w odmętach internetu, a cieszył się, że przedstawienie fajnie wychodzi...
    Nie tylko księdzu się podobało, bo widziałam przynajmniej jedną nauczycielkę, którą przedstawienie rozbawiło/tak jak ksiądz uznała jasełka za fajne. Cóż, o gustach się nie dyskutuje.

    Z tego co wiem, spora ilość osób z naszej szkoły uznała "nową świecką tradycję" za nietrafiony pomysł. W połowie imprezy pół mojej klasy się rozlazło, reszta robiła sobie zdjęcia.

    Wesołych Świąt.

    OdpowiedzUsuń
  2. u nas zazwyczaj nic nie jest trafionym pomysłem. poza tym końcowe słowa dyrektorki: sądziłam, że lepiej się do tego przygotujecie. faktycznie dziwne, że klasy maturalne sobie to olały. -.- podczas takich "imprez" nasza szkoła zamienia się w więzienie. czatująca przy drzwiach pani dyrektor, która nie pozwala wyjść do toalety podczas żenujących występów naszych kolegów albo zamykanie uczniów na boisku, żeby siedzieli i oglądali mecze. smutne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tulipan życzy Tobie, Fiyo, Wesołych Świąt! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Źle ze mną... Widzę kwiatki składające mi życzenia świąteczne O.O Em... Tobie też wesołych?

    OdpowiedzUsuń