Są takie momenty, gdy uczymy się czegoś o życiu. Nabywamy jakąś umiejętność czy odkrywamy jakąś "objawioną" prawdę. I po tym momencie nasze życie jest już trochę inne.
Ja, co można było zaobserwować w moich wpisach, bardzo dużo uwagi poświęcałem postrzeganiu. Innych, siebie. Powracającym motywem było, i jest w sumie nadal, "o czym mówić, żeby rozmowa miała sens". Tak jak ja wymagam od innych, czy to będąc świadkiem czy też żywym uczestnikiem rozmowy, żeby swoimi wypowiedziami nie robili z siebie idiotów, tak i ja staram się oszczędzać innym takich odczuć.
Najgorsze, bo nieświadome i niezrozumiałe wyjście na idiotę, to staranie się rozmawiać o sprawach "mądrych" i "życiowych". I tu dochodzimy do sedna. W pewnym momencie, po wylaniu morza wpisów, traktujących o różnych dziedzinach życia, doszedłem do wniosku, że warto zachowywać, niektóre przynajmniej, z tych przemyśleń dla siebie. Od tego czasu mam problem, żeby wyprodukować tu coś, czego w trakcie pisania nie uznam za niepotrzebne.
Chciałbym o sobie myśleć jako o osobie inteligentnej. Lubię tak o sobie myśleć. Ale na takie miano trzeba sobie zapracować. Nie wystarczy rozmawiając z kimś powiedzieć "spoko, dogadamy się, bo inteligentni ludzie się dogadują", bo co jeśli w oczach, tej drugiej osoby nie jesteś inteligentny/a, albo gorzej, nie ma ona wyrobionego zdania na twój temat, a takim obwieszczeniem przedstawiasz się jako osoba pyszna, przekonana o swoim statusie umysłowym, co nie działa na twoją korzyść, bo osoba mądra (według mnie) wątpi.
Żal mi trochę ludzi, którzy podejmują się rozmów na "ambitne" tematy, mając znikomą, bądź zerową wiedzę. To tak jakby rozmawiać o książkach, nie wykraczając poza tytuły obecne na empikowej półce "bestsellery". Czasem lepiej zamilknąć, niż zacząć pieprzyć nawet jeśli według nas, te głupoty są bardzo na poziomie i w ogóle mądrze gadam, polać mi.
Temat: "Czy historia potoczyłaby się podobnie? Czy w losach ludzi obecne byłyby wojny, wynalazki i podboje, gdyby zresetować system i jeszcze raz rozpocząć życie na ziemi?" nie jest wbrew pozorom tematem na ambitną rozmowę. Jest to raczej przelotna myśl, która może nam zaświtać w przerwie między lekturą Kurta Vonneguta, a wieczornym pasmem wiadomości. Chwile później przychodzi odpowiedź. Koniec. O czym tu rozmawiać?
Zdaję sobie sprawę, że mogę kopać sobie grób. Że powyższy wpis może być takim "pseudo-inteligentnym" wywodem, który powinienem zatrzymać dla siebie. Chciałem jednak wyjaśnić pewną przejawiającą się tu pustkę, a może i wzbudzić w niektórych jakąś refleksję. Może mi wyszło. Może nie. Czasem, gdy chcemy się czymś podzielić z innymi, warto to zachować dla siebie. Czasem, gdy coś trzymamy dla siebie, warto się tym podzielić z innymi.
~Paulo Coelho
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz