czwartek, 26 lipca 2012

Previously on "iliketrainz"...

I druga myśl.
Nie lubię bylejakości. Może powodem, dla którego tak wszystko hejtuje...my, jest fakt, że wkurza nas bezpłciowość ludzi, których spotykamy. A może fakt, że widzimy jak pewne rzeczy, mogłyby być lepsze, gdyby ludzie myśleli.

Wszystkie moje świadomie podejmowane działania są próbą bycia jakimś. Chciałbym być lubiany. Naprawdę bym chciał. Jeśli jednak kosztem bycia lubianym, byłoby bycie neutralnym, albo mniej wyrazistym... to nie jest to cena, którą chcę zapłacić.

Hank hates you all

Przeczytałbym coś... ale nie poszedłem do biblioteki. Dammit.

Pamiętacie taki serial jak "Californication"? Pamiętacie taką książkę jak "God Hates Us All"?
Taka książka istnieje naprawdę. Nie jest tak obszerna, nie nazwałbym jej też arcydziełem. Coś w niej jednak było, skoro minął tydzień, a ona wciąż wraca. Może za miesiąc przestanie, kto wie. Może to dlatego, że dobrze wypełniała czas. Może to dlatego, że nie rozumiałem wszystkich słów, bo czytałem wersję angielską. :)
Kto wie. Książka... sympatyczna i cieszę się, że mam ją na półce. Nie tylko dlatego, że dobrze wygląda. Może kiedyś zajrzę do niej jeszcze raz.

Nie jest przyjemnym uczuciem, gdy ktoś zrywa kontakt. To tak jakby... wyobraźmy sobie relację jak roślinkę, którą sadzimy sobie na ciele. Przyjmijmy, że jest to możliwe... chociaż chyba jest. W każdym razie, relacja się pogłębia, roślinka zapuszcza korzenie...
Moment zerwania kontaktu, powiedzenia "koniec", to wyrwanie roślinki. Razem z korzeniami. A co zostaje, gdy wyrwie się roślinkę z korzeniami? Dziuuuura. Zanim dziura się zasklepi, coś tam powpada... śmieci jakieś, brud, kurz... Niefajnie żyć z dziurą.

"I'm telling you this because I want you to know the truth"

poniedziałek, 16 lipca 2012

Nowhere to go

Mam gdzieś gotowy wpis. Wiem nawet gdzie. Problem z tym miejscem jest taki, że trzeba przenosić słowa. A na to już nie bardzo mam ochotę.

Nie ma dokąd iść. Nawet w internecie. Przeglądam najczęściej odwiedzane strony, a tam nic nowego.

Dziwnie tak. Wrócić do miasta, które cię wychowało. Ciekawe jak to jest przyjechać tu z innego miasta. Jakie jest pierwsze wrażenie?

Dziwnie, bo chociaż moja nieobecność była krótka, to jakoś zaburzyła mój tryb. Z jednej strony szukasz miejsca, w którym czujesz się bezpiecznie i do którego możesz wracać. Z drugiej chcesz się wyrwać. Trudno to pogodzić. Bardzo.

Próbuję stworzyć coś co będzie miało ręce i nogi i co nada mi sens. Wiem, że to zła kolejność. To ja powinienem nadawać sens. Mam jednak wrażenie, że to może zadziałać tylko w odwrotną stronę. Podświadomość? Nie wiem. Trzeba spróbować.

czwartek, 5 lipca 2012

A już chciałem zawieszać...

Wszyscy mamy tyle do powiedzenia. Co gorsza, każdy z nas myśli, że to co chcemy powiedzieć, jest bardzo ciekawe. Tymczasem, gdyby nasze rozmowy dać do posłuchania komuś z zewnątrz, osobie, która nas w ogóle nie zna, mogłoby się niestety okazać, że jesteśmy w bardzo dużym błędzie.

Ale nie dajemy, tylko mówimy. O tym co się nam zdarzyło wczoraj, jaką to sytuację mieliśmy kiedy jechaliśmy autobusem czy byliśmy na mieście, jak to ktoś nas wkurza, albo jaki to jest taki czy nijaki. Tak wiele słów, tak mało wartościowej treści.

Zdaję sobie sprawę, że mogę być ofiarą swoich słów. Prowadzę bloga. Zostawiłem tu tysiące wyrazów... problem w nadmiernej gadatliwości jest taki, że po zlustrowaniu swoich wypowiedzi, może się okazać, że 3/4 z treści, jest, za przeproszeniem, gówno warta. Myślę, że świetnie rozumieją to ludzie, którzy prowadzą blogi, albo pamiętniki... albo nawet piszą opowiadania czy wiersze. Patrzysz na coś co jest owocem Twojej głowy sprzed iluś lat, czy nawet miesięcy i nie rozumiesz autora. Nie rozumiesz, jak autor mógł tak postrzegać świat. Co on w tym widział ciekawego?

Kolejna prawda wynikająca z przysłuchiwania się ludzkim rozmowom jest taka, że ludzie są dwulicowi. Nie ma co się zapierać, sam się do tego przyznaję. To, że ktoś z tobą rozmawia i traktuje jak kolegę czy koleżankę, nie znaczy, że kiedy nie ma cię w pobliżu, nie wymienia twoich wad, nie narzeka na to jaką osobą jesteś. Wszyscy tak robimy. Świadomie, bądź nie, wszyscy tak robimy.

Rzecz w tym, żeby mieć osoby, o których nie będzie się chciało, albo po prostu nie będzie się miało co złego powiedzieć. Z tym drugim to akurat graniczy z niemożliwością. U każdego można znaleźć wady... rzecz w tym, żeby nie rzucały się one w oczy i żeby nie było po co szukać. Ale ile ja znam takich osób... jedną? dwie? Zdaję sobie sprawę, że za moimi plecami też możecie narzekać na to jaki jestem. Wiem, że takie sytuacje mają miejsce, bo niektórzy nie mogli się powstrzymać, żeby zostawić to za moimi plecami. I nawet, jeśli teraz z tymi niektórymi jest neutralnie, to i tak wiem, że mogą żywić urazę. A skoro oni, to inni też.

Nikogo nie obwiniam, sam siebie często wkurzam swoim zachowaniem. Trochę też boli mnie to, że obgaduję ludzi, bo w jakiś sposób, w jakiejś dziedzinie życia czuję się od nich lepszy. Nie jestem z tego dumny i jest to jedna z cech, które mnie w sobie denerwują. Nie będę jednak nikogo przepraszał, bo co to za przeprosiny, które nie zapowiadają poprawy. A nie sądzę, żeby to się miało zmienić... możesz mieć tylko nadzieję, że jesteś wśród tych dwóch osób :]