Dlaczego mam się bać iść po zmroku przez szczecińskie ulice. Dlaczego kurwa zawsze ktoś chce mi wpierdolić. Czy to tylko ja mam takie akcje? Bo mam takie wrażenie? Nie wiem, może inni się nie chwalą... nie ma czym. Mam w sobie jakiś magnez? Jak niektórzy na obrywanie piłką w jaja. Ściągam kłopoty? Może to ta broda?
"Skąd się biorą te koszmary? Wypłosze spod krzaka, nieuki jebane."
Dlaczego ja nie chodzę po ulicy z chęcią wpierdolenia pierwszemu napotkanemu "frajerowi"? Co jest ze mną nie tak? Jaki błąd popełnili rodzice w moim wychowaniu? Uczyli mnie? Nie olewali mojej osoby? Poświęcali mi czas? Co ja takiego zrobiłem w odpowiednim czasie, że nie jestem kurwa maszyną do wpierdalania? No dlaczego?! W odpowiednim momencie wpoili mi strach przed konsekwencjami i dlatego nie mam w dupie co się z kimś stanie jak mu jebnę? Może ja po prostu za bardzo cenię, to chujowe życie, które nie ma żadnego sensu (nie mówię tu konkretnie o swoim, chodzi mi o wszechobecny bezsens istnienia). Może powinienem jakoś zaakceptować śmierć i wtedy byłoby mi wszystko jedno. A może po prostu jestem tchórzem. Może tak...
Strach jest ludzki, dzięki strachowi , dzięki temu, że prehistoryczny człowiek spierdalał przed dużym zwierzakiem z ostrymi zębami, mogę dzisiaj pisać.
Ale ludzkie jest też kozaczenie. To, że człowiek sprawdza jak daleko może się posunąć w swoich działaniach. Dzięki temu też mogę dzisiaj pisać.
I co z tym fantem zrobić...
...chuj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz