sobota, 27 sierpnia 2011

110. post

Wiecie, że są ludzie, którzy nie wiedzą jak się pisze "tramwaj"? Naprawdę są tacy, jechałem z jednym w tranwaju.

W końcu odkryłem dlaczego tak lubię filmy Woody'ego Allena (mam nadzieję, że poprawnie robię odmieniając jego "imię"... wszyscy wszędzie mówią i piszą "Woody Allena" przecież to tak jakby mówili "blog Paweł Panfila"). Lubię ja za stałe punkty odniesienia. Wszyscy bohaterowie w wykreowanym przez niego świecie są inteligentni, oczytani (chyba, że mają nie być, wtedy oczywiście nie są), chodzi o to, że bohater filmu Allena może podejść do przypadkowej osoby na ulicy i będzie mógł z nią rozmawiać o Hemingwayu, Picassie czy o Cole'u Porterze.

A my? Jak powiedział Kurt Vonnegut "Obecnie żaden temat rozmowy nie żyje dłużej niż robaczek świętojański". Prawda to. Bo o czym mamy rozmawiać? O tym, że Katarzyna Skrzynecka będzie rodzić dziecko, a zaraz po urodzeniu przeprowadzą z nim wywiad, bo już teraz jej ciąża jest na kilku okładkach? O nowej piosence Jennifer Lopez, albo o tyłku Kim Kardashian? Nie porozmawiamy sobie o filmach Tarantino, nie porozmawiamy sobie o dokonaniach Metallici czy o twórczości Kurta Vonneguta, bo nie mamy jednakowego poziomu wiedzy. Ktoś się zdziwi, że po wpisaniu "Robert P" w wyszukiwarkę na YouTube wyskoczy Robert Pattinson, a nie Robert Plant, ale hej, niektórzy nie wiedzą kim jest Robert Plant! Sam nie wiedziałem kiedy to usłyszałem, ale mam dobre układy z wujkiem Google i mi szybko powiedział. (wokalista Led Zeppelin)

I nie chodzi mi o to, żebyśmy ujednolicili nasze zainteresowania, bo to by było głupie. Uważam, że nie ma sensu interesowanie się robaczkami świętojańskimi, kiedy tak przyjemna może być rozmowa o "Roku 1984" Orwella, bo wszyscy w danym gronie go przeczytali. Warto czytać drogie koleżanki i drodzy koledzy... przynajmniej nieznajomi nie będą się z was śmiali kiedy spytacie na głos "Jak się pisze "tramwaj"?".

czwartek, 25 sierpnia 2011

Wyrwać chwasty!

Okazuje się, że nie mam w tej sprawie nic ciekawego do powiedzenia... może to nie nowina :/

niedziela, 21 sierpnia 2011

No dobra, wróciłem.

Jak już pewnie niektórzy zauważyli od jakiegoś czasu pojawiają się nowe posty. To dlatego, że kręcenie filmów nie bardzo mi wychodzi (ale zrobię to co mam zrobić! trochę to potrwa, ale będzie!) a nagrywanie piosenek przez 4 Horsemenów skończyło się na trzech utworach po pijaku... Co z tym fantem zrobić? Prawdopodobnie trzeba się wstawić w pobliżu gitary w pierwotnym składzie.

Tak więc możecie spokojnie co jakiś czas tu zaglądać, żeby poczytać jak to sfrustrowany Fiyo wylewa swoje żale do internetu. Co tydzień coś mnie irytuje, więc prawdopodobnie raz w tygodniu pojawi się jakiś nowy wpis. Pokazałem swoje piękne ciało na nowym banerze i liczę na to, że zwiększy to znacząco oglądalność mojego bloga.

A tymczasem trzymajcie się i zbożnej niedzieli wam życzę...










...buahahahahahah.

piątek, 19 sierpnia 2011

Jak zaruchaliśmy planetę i czemu nie myślimy przestrzennie?

To ci pytania sobie stawiam. No, no. Ja to mam klawe życie. "Zazdroszczę ci, jak masz takie problemy". A wiecie czemu mam takie problemy? Bo mam jedzenie, picie, dach nad głową. Myślicie, że dlaczego państwa Afrykańskie wyglądają, jak wyglądają? Dlaczego tam są wciąż prymitywni ludzie w prymitywnych wioskach? Bo oni nie mają jedzenia, picia i dachu nad głową... albo im przecieka... w każdą kurwę, ja moje podstawowe potrzeby życiowe mam zaspokojone, toteż mogę dywagować nad sensem istnienia oraz rozważać plusy i minusy samobójstwa.

Odpowiadając na pierwsze pytanie "Jak zaruchaliśmy planetę?" (pisząc "zaruchaliśmy", mam na myśli zaludniliśmy i dalej zaludniamy). Odpowiedź jest w miarę prosta.

Cause we don't give a fuck.

(Bo my nie dajemy pieprzenia)

Mamy gdzieś co się stanie z innymi gatunkami. A chuj, że jakiś gatunek ginie, bo my sobie urządzamy na nim polowania. A chuj, że Ziemię będzie sobie można pizdę podetrzeć, bo ją rozpruliśmy, wyciągnęliśmy z niej flaki i zjedliśmy je zagryzając kajzerką.

huj. ;)

Drugie pytanie jest już trudniejsze.
Staliście na pewno nie raz i nie dwa w kolejce w markecie. Przy kasie w kolejce. Przy taśmie dokładniej rzecz ujmując. I jak wyłożyliście swój shit na tę taśmę? Czy ogarnęliście w przestrzeni wasze zakupy? Czy pomyśleliście o tym, że za wami stoi ktoś z dużymi zakupami i w sumie mógłby już wyłożyć swój bajzel na tę taśmę, gdyby całej przestrzeni nie zajmowały wasze jebane cukierki rozrzucone po całej, jebanej przestrzeni?
Nie chodzi mi tu o układanie wszystkiego ekonomicznie, kiedy ma się wózek zakupów i jest się w Selgrosie, bo wiadomo, że najszybszym sposobem będzie wyłożenie byle jak i przejechanie pustym wózkiem, by byle jak zapakować staf z powrotem, zapłacić i odjechać, zwalniając miejsce.
Nie, chodzi mi o takie zakupy w Nettcie czy Biedronce. Gdzie w kolejce obok taśmy stoi 5 osób i każda ma po 5 rzeczy. I od tego jak ułożymy te rzeczy, zależy co się będzie działo z osobami za nami.
Ale my generalnie mamy wyjebane i kładziemy gdzie bądź. I to się wiąże z pierwszym pytaniem. Bo dzięki takiej postawie nasz gatunek zdominował Ziemię, ale z drugiej strony... kurwa, to kto zaprojektował tę całą infrastrukturę? A może kiedyś myśleliśmy więcej...

poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Kurwa mać, muszę biegać

Dlaczego mam się bać iść po zmroku przez szczecińskie ulice. Dlaczego kurwa zawsze ktoś chce mi wpierdolić. Czy to tylko ja mam takie akcje? Bo mam takie wrażenie? Nie wiem, może inni się nie chwalą... nie ma czym. Mam w sobie jakiś magnez? Jak niektórzy na obrywanie piłką w jaja. Ściągam kłopoty? Może to ta broda?

"Skąd się biorą te koszmary? Wypłosze spod krzaka, nieuki jebane."

Dlaczego ja nie chodzę po ulicy z chęcią wpierdolenia pierwszemu napotkanemu "frajerowi"? Co jest ze mną nie tak? Jaki błąd popełnili rodzice w moim wychowaniu? Uczyli mnie? Nie olewali mojej osoby? Poświęcali mi czas? Co ja takiego zrobiłem w odpowiednim czasie, że nie jestem kurwa maszyną do wpierdalania? No dlaczego?! W odpowiednim momencie wpoili mi strach przed konsekwencjami i dlatego nie mam w dupie co się z kimś stanie jak mu jebnę? Może ja po prostu za bardzo cenię, to chujowe życie, które nie ma żadnego sensu (nie mówię tu konkretnie o swoim, chodzi mi o wszechobecny bezsens istnienia). Może powinienem jakoś zaakceptować śmierć i wtedy byłoby mi wszystko jedno. A może po prostu jestem tchórzem. Może tak...

Strach jest ludzki, dzięki strachowi , dzięki temu, że prehistoryczny człowiek spierdalał przed dużym zwierzakiem z ostrymi zębami, mogę dzisiaj pisać.
Ale ludzkie jest też kozaczenie. To, że człowiek sprawdza jak daleko może się posunąć w swoich działaniach. Dzięki temu też mogę dzisiaj pisać.

I co z tym fantem zrobić...





















...chuj.

sobota, 6 sierpnia 2011

Zastrzel mnie... tylko tak porządnie.

Dla lepszego odbioru tekstu, polecam włączyć sobie
to: http://www.youtube.com/watch?v=RScZrvTebeA
a kiedy się skończy: http://www.youtube.com/watch?v=ssyg33PqJTI

Miałem pisać o nowym Harrym Potterze, który zarobił miliard dolarów i jest na liście najbardziej kasowych filmów ever (jak i pozostałe części), ale poruszę mój ulubiony temat - niezrozumienie.

Potrzebuję odrobiny sensu... to nie jest tak, że ja się wszystkiego czepiam, bo uważam się za mądrzejszego, albo dlatego, że chcę, żeby ludzie myśleli jak ja. Nie, ja potrzebuję tej odrobiny sensu w rozumowaniu innych, żebym mógł ich zrozumieć. Jestem zmęczony rozmowami, które nie mają sensu, albo takimi, które zostały już przeprowadzone. Nie mam ochoty rozmawiać o tym jak to sąsiad z na przeciwka brzydko przemalował swój dom. To jest temat na rozmowę? Naprawdę? :(

Vonnegut słusznie zauważył, że ludzie powinni nauczyć się ignorować złe chwile i skupiać się na tych dobrych. Wiem, że tak powinienem robić, ale jeszcze nie jestem na tym etapie... kto wie, może nigdy nie będę. Jeśli nie, to już sobie współczuję.

Szkoda, że faceta już nie. Kiedy przeczytam już ostatnią z jego książek, to zacznie mi go brakować. Dobrze jest mieć taki punkt zaczepienia, wokół którego można się poruszać. a jak on odchodzi... dupa, dupa i nic więcej.

Taka ładna pogoda, a ja tu smęty smęcę... cóż, każdy czasem musi coś z siebie wyrzucić. Oszczędzam na psychologu :]

Jeśli jesteś nieszczęśliwą osobą, która to przeczytała, to przepraszam i dziękuję... wróć za jakiś czas, może będzie lepiej :]