sobota, 13 października 2012

The name is Bond. James Bond.

"Nie masz życia" to bardzo interesujące zdanie. Słyszymy je bardzo często. Najczęściej słyszą je ci, którzy lubią sobie pograć. Albo zarwać nockę budując monumentalne budynki w MineCrafcie. Zwrot ten jest jednak często nadużywany. Mimo tej świadomości czy możemy powiedzieć, że osoba, która budzi swojego współlokatora o 10 rano w sobotę zapachem jajecznicy i buczeniem wiatraka od kompa, bo nakurwia sobie w World of Tanks ma życie? NO CHYBA KURWA NIE. JA PIERDOLE, 10 RANO. W SOBOTĘ. JA ROZUMIEM, ŻE WRACANIE DO AKADEMIKA O 5, NIE JEST SZCZYTEM NORMALNOŚCI, ALE KURWA 10 RANO. W SOBOTĘ?!?! ŻEBY POLECIEĆ KLASYKIEM: "HOW DARE YOU?!".


Co do samego wracania o 5. Maraton z Bondem był bardzo spoko, Bond to jest klasa. Wychodzisz po każdym filmie i chcesz być taki jak Bond. Ten styl. Ten high-life. Jako, że mam teraz bilet z enemefu, to będę się częściej wybierał na takie maratony... POD WARUNKIEM, ŻE NIE OBUDZĘ SIĘ PO CZTERECH GODZINACH DLA WORLD OF TANKS. NO KURWA.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz