Poszedł spać jako człowiek. Obudził się jako zombie. W pierwszym odruchu przetrwania podszedł do lodówki. Kanapka z szynką, to mogło podtrzymać jego egzystencję przez najbliższych kilka godzin. Mleko? Czemu nie.
Poczuł potrzebę dymu, więc udał się na schody. Odpalając papierosa zastanawiał się dlaczego ma brodę. Zombie z brodą. Resztka mózgu podpowiadała mu, że coś w tej bajce nie gra, ale szybko została uciszona przez zombiczą naturę co raz głośniej wołającą o mózg. Czyjś mózg. Schodząc ze stopnia spojrzał w przyszłość, w której zobaczył siebie siedzącego przy barze w akademikowym klubie i pijącego coś co nie obciążało zbytnio jego sakiewki, a jednocześnie podnosiło poziom alkoholu w jego krwi.
Przekręcił klucz i wszedł do pokoju. Głos z korytarza powiedział "kawa". Tak, kawa to byłby dobry pomysł. Niestety, była ona poza jego zasięgiem. Usiadł z powrotem na łóżku, czekając na nieuniknioną przyszłość.
Co za popierdolony dzień... nawet nie do końca "dzień-po".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz