piątek, 29 lipca 2011

O religiach słów kilka...

Weźmy taki anglikanizm.
Kościół założony przez Henryka "Ruchacza Puchacza" VIII, który chciał nie mógł się dorobić męskiego potomka, więc zażądał od papieża unieważnienia jego małżeństwa i spotkał się z odmową. Korzystając, więc ze swojej władzy stworzył własny kościół, którego głową się ogłosił by móc w nim uzyskać upragnione przerwanie więzi małżeńskiej. Przy okazji zagarnął kościelne dobra, zniósł celibat i zakony oraz wprowadził mszę w języku angielskim, co na pewno bardzo się spodobało ludowi, bo w końcu było wiadomo, o co chodzi ( wcześniej była po łacinie, mam rację?).

No dobrze, ale rozpatrzmy zbawienną rolę tego Kościoła. Jakie ma on uprawnienia, żeby prowadzić nas do zbawienia? ( a o to przecież wszystkim chodzi). Został założony przez faceta, który chciał uzyskać rozwód, ale go nie dostał. Znalazł więc jakąś lukę prawną i stworzył własny odłam by zaspokoić swoją zachciankę. Na jakiej podstawie? Czy znalazł odpowiednie wersy w Biblii mówiące o zniesieniu celibatu? Who knows.

To jest chyba generalnie problem odłamów. Ktoś odłącza się od głównego nurtu,, bo coś się mu w nim nie podoba. Naprawia, więc te niedogodności w swoim Kościele. Niektórzy podpierają się Biblią, jak np. Zielonoświątkowcy interpretując ją bardziej dosłownie niż katolicy.
Widzicie ten mechanizm? Coś mi nie odpowiada, więc tworzę coś co będzie mi odpowiadało, odłączając się od większości.

No dobra, ale katolicy nie są wcale lepsi. Można powiedzieć, że Chrześcijaństwo, to rozwinięcie Judaizmu. Bazujemy na tym co już mieliśmy, ale dodajemy coś "od siebie" czyli w tym przypadku Nowy Testament. Ale uwaga. Rzecz nadal dzieje się na Bliskim Wschodzie. Dopiero pan Paweł z Tarsu wyrusza ze "słowem bożym" w świat. Przypomnijmy, że pan Paweł nie spotkał nigdy Jezusa. On zanosi książkę do nas, a my niesiemy ją jeszcze dalej i rozpoczynamy nasze misje chrystianizacyjne, krucjaty itd, itp.

No dobrze. Judaizm ma objawienia od Boga. Bóg pogadał z Abrahamem, Izaakiem, Jakubem, Józefem, później prowadził liczne dialogi z Mojżeszem, dał mu dziesięć przykazań mimo, że Aaron kładzie przed nimi mannę 4 rozdziały wcześniej, ALE NIEWAŻNE!
TO WSZYSTKO NIEWAŻNE! Bóg Abrahama to kawał skurwysyna ALE TO TEŻ NIEWAŻNE!

Czy chcę przez to powiedzieć, że Chrześcijaństwo to taki odłam Judaizmu poszerzony o nowe rozdziały Świętej Księgi? Ale przecież Jezus był Synem Bożym, czynił cuda, objawienia itd, itp. Nie, nie, nie. Ja tego nie mówię. Ja chcę zapytać o tych wszystkich ludzi PRZED JUDAIZMEM. PRZED TYM JAK BÓG IDZIE NA POGADUCHY DO ABRAHAMA.

Bóg stworzył Adama i Ewę, a zaraz po nich jest wzmianka o Kainie i Ablu. Chciałbym tylko zauważyć, że Kain uprawiał rolę, musiał więc czymś ją uprawiać, czyli miał już narzędzia, technikę, ludzi też już było trochę. (wiecie, że nawet tłumacze nie rozumieją tego co jest napisane w Biblii dosłownie? tłumaczą pewne zjawiska, które są w niej opisane jako cuda np. plagi egipskie). Wróćmy jednak do pytania. Co z ludźmi PRZED wyznawcami Judaizmu? Co z jaskiniowcami czczącymi Słońce, albo tymi, którzy w ogóle nic nie czcili, bo byli zbyt zajęci spieprzaniem przed wielkimi jaszczurkami czy innym cholerstwem. To co z nimi? Bóg im się nie objawił? A może wziął na klatę ich modlitwy do Słońca, interpretując to tak, że to w sumie do niego się modlą skoro czczą jego twory. A jeśli nie? Co wtedy? Nie zostali zbawieni? A wiecie, w ogóle, że na początku Starego Testamentu nie ma mowy o zbawieniu? :) Nut, nut moderfuckers. Bóg pomaga ludziom się bogacić, rozmnażać, pokonywać przeciwników. Nic nie mówi o życiu po życiu. Dziwne co? Dopiero jego syn ileś tam set czy tysięcy lat później zaczął na to naciskać. To taka ciekawostka.

The point is. Religia ewoluowała. Dzisiejszy jej wygląd jest diametralnie inny od tego co możemy wyczytać w Starym Testamencie. Inna ciekawostka. Papież Benedykt XVI z tego co pamiętam stwierdził, że nie ma czegoś takiego jak Otchłań (miejsce, do którego miały trafiać nie ochrzczone niemowlaki). Just like that. Była i nagle Biały Szef, mówi, że jej nie ma.
Ok, to co się stało z tymi dziećmi, które do niej trafiły wcześniej? Boskie prawo DZIAŁA wstecz? Tzn. jednak nie było Otchłani i dzieci szły prosto do nieba? Mhm... a jak papież na to wpadł? Doznał objawienia? Czy może stwierdził "Nie, to jednak trochę okrutne wrzucać niemowlaki do ognia piekielnego, poślijmy je między aniołki, ludzie będą mogli odetchnąć".

Jestem zdania, że za kilkanaście, kilkadziesiąt lat kościół zaakceptuje rozwody. Już to robi w niektórych przypadkach. Co to znaczy? Hej ludzie wcześniej się myliliśmy, jednak możecie się rozwodzić? Czy może Bóg patrząc na nas pomyśli "Ech... tacy są nieszczęśliwi, pójdę im na rękę dam im rozwód". Ale przecież dla Boga nie ma czasu. On już wie co się zdarzy. On już był na końcu. To znaczy, że jeżeli za powiedzmy 30 lat kościół zdecyduje, że rozwód kościelny jednak jest możliwy i na chillu będzie go udzielał, to ja to rozumiem tak, że on był dozwolony zawsze przez Boga, tylko, że dopiero teraz biura w Watykanie zostały o tym powiadomione. Coś tu bardzo mocno śmierdzi.

A wracając jeszcze do tych dzieci. Skoro one od razu umierając idą sobie do życia wiecznego w niebie, to dlaczego ja mam się męczyć na tym ziemskim padole i pracować na swoje zbawienie? W czym oni są bardziej specjalni ode mnie? Niby wszyscy jesteśmy jednakowo umiłowani, a ja tu widzę ewidentne ustępstwa dla wybranych jednostek. To czemu ktoś nie będzie miał takiej fuchy w szpitalu, żeby zabijać noworodki w celu ich zbawienia. Jak już wszyscy zginą, to wszyscy pójdą do nieba, a on jeden do piekła... no chyba, że Bóg mu wybaczy za jego zasługi. Nie? To tak nie działa? Dlaczego nie? Zostaw komentarz co o tym sądzisz.